#31 – Hipoteza Symulacji

Najtęższe umysły świata są podzielone co do tego, czy możemy żyć w symulacji. Spróbuję zatem przedstawić dogłębną analizę ze szczegółowym uzasadnieniem – oczywiście w kilku minutach podcastu.

Chcesz wiedzieć więcej?

https://sprawdzam.studio/link/symulacja strona Bostroma poświęcona hipotezie symulacji
https://sprawdzam.studio/link/symulacja-praca publikacja Nicka Bostroma
https://sprawdzam.studio/link/symulacja-sa Scientific American o hipotezie symulacji
https://sprawdzam.studio/link/symulacja-elonmusk Elon Musk o hipotezie symulacji
https://sprawdzam.studio/link/symulacja-kot o co chodziło kotu Schrodingera?
https://sprawdzam.studio/link/symulacja-kacik-satyryczny kącik satyryczny

W ostatnich latach ciężko było nie spotkać się z opracowaniem hipotezy symulacji. Pomysł, jako byśmy mieli istnieć jedynie niczym postacie w grze komputerowej, a wszystko co znamy, było zaledwie wytworzoną przez jakąś hipermaszynę wirtualną piaskownicą, przypomniał Elon Musk podczas wypowiedzi na Code Conference w 2016. W podobnym tonie wypowiada się Neil DeGrasse Tyson, amerykański astrofizyk i popularyzator nauki. Temat przelatuje przez blogi i kanały popularnonaukowe, więc i ja postanowiłem dołączyć do tego trendu. Skąd się pojawił pomysł, że żyjemy w symulacji i jak zmierzyć szansę na to, czy tak rzeczywiście jest? Sprawdzam!
Dziś będzie sporo filozofowania – w końcu nie poruszam tematu, który można zmierzyć linijką. Kwestionowanie otaczającej nas rzeczywistości zdaje się towarzyszyć naszej cywilizacji od tysięcy lat. Już przyglądając się solipsyzmowi, nurtowi filozoficznemu zapoczątkowanemu przez greckiego sofistę Gorgiasza ponad 400 lat przed naszą erą, dostrzegamy spójne i konsekwentne kwestionowanie autentyczności rzeczywistości. Solipsyzm zakładał, że cała rzeczywistość, której doświadczamy – odwiedzone miejsca, poznane osoby i odsłuchane podcasty, są tylko subiektywnymi elementami twojego umysłu. Nic poza umysłem nie może być absolutnie udowodnione i może być jedynie iluzją. Jest to koncepcja niezbyt odporna na krytykę, jednak całkiem przypominająca to, jak sobie możemy dziś hipotezę symulacji wyobrażać. 
Ale przewińmy zegar do czasów bardziej współczesnych. Filmy takie jak The Matrix czy Trzynaste piętro, przedstawiające wyobrażenia znanego nam świata jako wirtualnego, a wręcz kontrolowanego przez zewnętrznego operatora, świetnie się przyjęły. Ten mały dodatek w postaci nieuchwytnej siły, mogącej wpływać na nasz świat i nasze życie, jeszcze bardziej podgrzał atrakcyjną już hipotezę symulacji. Wizja człowieka jako niewolnika w wirtualnych kajdanach budzi wyobraźnię i może przerażać.
W 2003 Nick Bostrom, filozof z Uniwersytetu Oksfordzkiego wyszedł z założenia, że jedno z poniższych zdań musi być prawdziwe:
Jest bardzo prawdopodobne, że gatunek ludzki wyginie nim osiągnie etap posthumanistyczny.
Dowolna posthumanistyczna cywilizacja nie będzie w stanie przeprowadzać wielu symulacji ich historii ewolucji.
Jest niemal pewne, że że żyjemy w komputerowej symulacji.
Za posthumanizm uznajmy osiągnięcie technologicznej osobliwości, czyli momentu w którym postęp technologiczny stanie się tak szybki, że ludzkie przewidywania względem niego stracą sens, a osiągniemy to przede wszystkim przez stworzenie sztucznych inteligencji, które będą nas przewyższać.
Koncepcja Bostorma sprowadza się do kilku naprawdę prostych i sensownych założeń. Znając współczesne możliwości naszej cywilizacji, jej tempo rozwoju oraz możliwości najnowszych gier komputerowych można założyć, że w przyszłości osiągniemy poziom rozwoju pozwalający nam na stworzenie symulacji ludzi i środowiska, która będzie w pełni interaktywna, a nasze komputery będą dostatecznie szybkie i inteligentne, by ją przeprowadzić. No chyba że się pozabijamy w międzyczasie, co Bostorm zamyka w dużo elegantszy argument – że nie osiągniemy etapu posthumanizmu. W końcu zaś, jeśli potrafilibyśmy kiedyś odpalić jedną symulację, to czemu nie odpalić ich kilku miliardów jednocześnie? A skoro może zaistnieć mnóstwo równoległych symulacji, a rzeczywistość jest tylko jedna – co jest bardziej prawdopodobne – że jesteśmy w symulacji czy w świecie rzeczywistym?
Bostrom wyprowadził nawet wzór, gdzie na podstawie tego, jaka część inteligentnego życia we Wszechświecie dotrze do technologicznej osobliwości, możliwości technicznych oraz populacji przed wejściem w erę posthumanizmu. Nie jest oczywiście zagadką, że nawet przy pesymistycznym doborze tych parametrów, nasze szanse na bycie w tym prawdziwym świecie za każdym razem są niewielkie.
Koncepcja ta spotkała się oczywiście z krytyką i wykazano niedoskonałości w założeniach Bostroma. Podszedł on bardzo optymistycznie do rozwoju możliwości naszych komputerów, które, wbrew pozorom, drapią obecnie w szklany sufit – zbliżyliśmy się do takiego poziomu miniaturyzacji, że idąc o krok dalej nasz sprzęt przestanie działać z uwagi na zjawiska kwantowe. Wiążemy ogromne nadzieje z komputerami kwantowymi, lecz większość ludzi wypełnionych nadzieją, nie jest w stanie nawet powiedzieć, czym jest komputer kwantowy – co, swoją drogą, muszę kiedyś opracować w odcinku. Zarzut ten można dość łatwo oddalić przy założeniu, że świat realny, w którym działają maszyny nas symulujące, wie coś, czego my jeszcze nie wiemy, lub ma nieco inne zasady fizyki. Rzecz jasna, im więcej założeń, tym hipoteza coraz bardziej się chwieje. Bostrom zakłada również, że cywilizacja na pewnym etapie rozwoju musi się zainteresować tworzeniem symulacji i na jednej z pewnością się nie skończy.
No właśnie, powoli zaczynają się schody, chociaż nie sposób nam jeszcze powiedzieć, że z całą pewnością w symulacji nie żyjemy. Jednak przysłuchując się licznym opiniom na temat hipotezy symulacji, mam wrażenie, że coś tu poszło nie tak. Przeglądając opinie dotyczące hipotezy symulacji, głównie w formie wpisów na Quorze i Facebooku oraz materiałów na YouTube – autorstwa zwykłych ludzi, nie profesorów astrofizyki, zacząłem dostrzegać dziwny nurt doszukiwania się dowodów i poszlak na to, że żyjemy w symulacji. Wskazywano na sztywną charakterystykę modelu standardowego czy stałą prędkość światła w próżni jako warunki początkowe symulacji. Na jednej ze stron znalazłem nawet hipotezę, że kryzys klimatyczny jest dowodem na to, że żyjemy w symulacji kosmitów, którzy czekają na to, aż rozwiążemy problem i potem zgaszą symulację, kradnąc nasz pomysł… A w sumie wrzucę to w linki do odcinka, jako kącik satyryczny. Tymczasem wróćmy do tematu. Mniej więcej.
W 1935 roku Erwin Schrodinger zaproponował słynny eksperyment myślowy z kotem. Na przestrzeni lat, jednocześnie żywy i martwy kot inspirował nasze społeczeństwo do zrobienia setek śmieszno-strasznych obrazków. Tylko że Schrodingerowi nie chodziło o samego kota, tylko o to, że przenoszenie zjawisk kwantowych na świat makroskopowy jest absurdalne i bezsensowne, no bo przecież kot nie może być żywy i martwy jednocześnie, nie? Niestety, społeczeństwo zapamiętało raczej kota-zombie niż to, co Schrodinger tą opowieścią chciał przekazać. Dlaczego o tym mówię?
Nick Bostrom jest filozofem, jego praca miała charakter filozoficzny i wychodziła z pewnych założeń. Bostrom przeprowadził również eksperyment myślowy, tworząc pewien wariant naszego świata oparty o dodatkowe założenie, z którego płyną całkiem ciekawe wnioski. Na jego stronie, simulation-argument.com znajdziemy dodatkowe opracowania – zarówno polemiki, jak i dodatkowe prace wchodzące głębiej wariant świata zaproponowany przez Bostroma. Późniejsze, wielokrotnie przetworzone opracowania zaczęły nakreślać hipotezę symulacji jako coś realistycznego i prawdopodobnego, a jeśli zapytać Google o naukowe dowody na teorię symulacji (mimo że nie jest to teoria), znajdziemy około 157 milionów wyników.
Hipoteza symulacji jest zagadnieniem czysto filozoficznym i póki co nie ma dla niej miejsca w panteonie nauk ścisłych. Dlaczego? Przede wszystkim nie jest falsyfikowalna. Nie istnieje metoda, która mogłaby spróbować podważyć jej założenia, wobec czego bezcelowym jest rozpatrywać ją według kryteriów naukowych. Nie jest również oparta na jakichkolwiek spójnych i powtarzalnych obserwacjach, co mogłoby stanowić przesłankę do tego, że mówimy o rzeczywistym zjawisku. I w końcu, nie można na jej podstawie spójnie prognozować. W przypadku grawitacji mogę przewidywać, że jeśli upuszczę młotek, to młotek upadnie. W przypadku symulacji rodem z holodeku Star Treka mogę przewidywać, że gdy powiem „komputer, przerwij program”, to program zostaje przerwany. Hipoteza symulacji nie daje nam nawet tego.
Czy to znaczy, że hipoteza symulacji z pewnością jest fałszywa? Nie. Jest bardzo eleganckim eksperymentem myślowym, jest niezwykle inspirującą koncepcją filozoficzną, jednak to, że Nick Bostrom zawarł w swojej pracy wzór na prawdopodobieństwo życia w symulacji nie znaczy jeszcze, że praca staje się interdyscyplinarna i wchodzi na obszar matematyki. Podobna sytuacja miała miejsce z równaniem Drake’a, zaproponowanym w latach 60′ XX wieku wzorem mającym wskazać, ile cywilizacji technologicznych mieszka z nami w Galaktyce. Jego autor, astrofizyk dr Frank Drake użył symboli matematycznych, by wskazać czynniki mogące wpływać na liczbę innych cywilizacji.
Zostawmy więc nauce to, co naukowe, a filozofii to, co filozoficzne. Zagadnienia te można mieszać, jednak pod warunkiem jeśli robimy to świadomie. Nauka bardzo dobrze radzi sobie z mówieniem „nie wiem” oraz ma metody, by bardzo dobrze wiedzieć, kiedy nie wie. Sceptycyzm zaś podpowiada, by zagadnienia, których nie można udowodnić ani im zaprzeczyć, traktować w najlepszym wypadku jedynie jako ciekawostkę, a wszystko ponad to jest jedynie kwestią wiary, pragnień oraz obaw.

Jeden komentarz

  1. Maks
    19 lipca 2019
    Reply

    Fajny odcinek chłopie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *